Wniebogłos – Aleksandra Tarnowska

 

„Wniebogłos” to powieść, która porusza od pierwszej strony. Cofamy się do lat siedemdziesiątych, jesteśmy na wsi i widzimy świat oczami dwunastoletniego Ryśka, który marzy o śpiewaniu i graniu na instrumencie. Jego ojciec jest grabarzem, a babcia pomaga przy oporządzaniu ciał zmarłych sąsiadów. Miłość do muzyki zaczyna się więc od grobowych pieśni. Szybko okazuje się, że surowy ojciec jest temu przeciwny. Uważa, że śpiew sprowadził śmierć na ich rodzinę. Rysiek sam zaczyna w to wierzyć, ale mimo wszystko nie porzuca swojego celu. Za wszelką cenę próbuje nauczyć się grać, by dostać się do kapeli.

Jest to opowieść niezwykła o zwyczajnych ludziach, o ich przywarach, jasnych i ciemnych stronach. Nikt tutaj nie jest ani kryształowo biały, ani czarny. Ot, zupełnie jakby gdzieś, kiedyś te osoby istniały naprawdę – tak bardzo realne się wydają.

Autorka wprowadza narrację, dzięki której od pierwszego zdania przenosimy się w miejscu i czasie. Dialogi w wiejskiej gwarze, a nawet poszczególne zwroty w opisach dają cudowne wrażenie prawdziwej podróży.

W powieści nie brakuje cytatów z pieśni pogrzebowych, a także rytuałów, które towarzyszyły nie tylko ostatnim pożegnaniom, ale również codziennym wydarzeniom. Raz jesteśmy z Ryśkiem na cmentarzu i pomagamy ojcu, innym razem w szkole dostajemy po dłoniach linijką, a jeszcze później pieczmy ziemniaki po wykopkach. Chwile przyjemne przeplatają się z bólem i zagubieniem. Przyglądamy się żałobie, jednocześnie z nadzieją spoglądamy w przyszłość bohaterów. Obserwujemy Ryśka, jego rodzinę, sąsiadów i kolegów. Każdy zmaga się z codziennością lepiej lub gorzej, ale to za chłopca najmocniej trzymamy kciuki. Czy wszystko się ułoży i jaką lekcję odbierze Rysiek na końcu? O tym każdy musi przekonać się sam. Jedno mogę Wam obiecać, po drodze nie zabraknie wielkich emocji i wzruszeń.

Z całego serca polecam!

Komentarze

Popularne posty