Porzucona narzeczona – Magdalena Krauze

Zuzanna jest gotowa podążyć nawą kościoła wprost do ołtarza. Jednak dzień, który miał być najszczęśliwszym w jej życiu, szybko przeradza się w koszmar. Wszystko przez zwięzłego smsa od niedoszłego męża. „Ślubu nie będzie.” Żadnych wyjaśnień, niczego. Całe szczęście Zuza otoczona jest przyjaciółmi, ma też wsparcie w mamie. I kto wie?  Być może odwołane wesele wcale nie okaże się katastrofą, a nowym początkiem czegoś wspaniałego? Może tylko tyle jest potrzebne, by otworzyć oczy i dostrzec to, czego dotychczas nie potrafiła zobaczyć?

Powiem tak: Zaczynając czytać, nawet się nie spodziewałam, jak bardzo wstrząśnie mną ta lektura, ile emocji wywoła i jak wiele mi da. Historia zaczyna się tak, jak się tego możemy spodziewać. Porzucona niedoszła panna młoda w rozsypce i grono osób, które chce jej pomóc wrócić do normalności. Z kolejnymi kartami powieści pojawia się romantyczny wątek, choć delikatnie i na początku sama nie byłam do końca pewna, co z tego wyniknie. Po drodze mamy niespodziankę, a nawet kilka, wątki poboczne odnoszące się do bohaterów drugoplanowych i dużo dobrych rad. Pisząc o dobrych radach, mam na myśli nie tylko sentencje i mądrości, które możemy wyłuskać z tekstu, ale również same zachowania postaci. Czasami miałam wrażenie, że to poradnik dla czytelnika, jak to wszystko powinno wyglądać oraz przypomnienie o pewnych sprawach, do których mamy prawo, a z różnych powodów  tym zapominamy.

Czytając „Porzuconą narzeczoną” najpierw współczułam Zuzie, następnie strasznie jej zazdrościłam, a jeszcze później znowu współczułam. Przeżyłam prawdziwy rollercoaster emocjonalny. Nie zmienił tego nawet fakt, że podejrzewałam, jak wszystko się zakończy. Ta książka dosłownie mnie pozamiatała, zwłaszcza przy ostatniej ćwiartce.

„Porzucona narzeczona” to romantyczna historia, która pod koniec wstrząsa czytelnikiem, jak mało która powieść (zwłaszcza kobietą). Przy ostatnich stronach płakałam i nawet nie próbowałam z tym walczyć. Emocje były zbyt silne, szczególnie dla matki dosyć młodej stażem, gdzie pewne sprawy pozostają jeszcze dosyć świeże w pamięci. Ale na ten temat nie będę bardziej się rozpisywać, bo uchyliłabym zbyt dużo z tajemnicy i zepsuła Wam przyjemność z lektury, a tego nie chcę Wam odbierać za żadne skarby.

Szczerze polecam Wam „Porzuconą narzeczoną.” Bierzcie i czytajcie, bo Magdalena Krauze stworzyła świetną historię, która rzuca na kolana. Polecam!

Komentarze

Popular posts

5 sposobów na okładkę książki.

Dziś mam dla Was kilka propozycji na ciekawe obłożenie książek. 😄 Zacznijmy jednak od tego, po co właściwie się w to bawić.  1. W pierwszej kolejności pomyślmy o książce, po którą sięgamy szczególnie często. Macie taką? Jej fabryczna okładka zapewne jest już nieco powyginana, obdarta i wypłowiała, prawda? Patrząc na nią masz wrażenie, że za niedługo się rozpadnie albo jest na tyle nieestetyczna, że chowasz ją w najmniej widocznym miejscu, żeby nie szpeciła cennego księgozbioru. 2. Drugim przypadkiem, kiedy okładka na książkę może się przydać, jest nasza prywatność. Przecież nie zawsze masz ochotę, żeby wszyscy widzieli, co czytasz. Ma to zastosowanie w przypadku naszej biblioteczki oraz gdy zabierasz książkę do pociągu, czy autobusu. Uniknij ciekawskich, czy zbulwersowanych spojrzeń i daj sobie nieco przestrzeni. 3. Masz dzieci w wieku szkolnym? Chcesz, by ich podręczniki były zabezpieczone, a jednocześnie niepowtarzalne? Świetnie. Zafunduj im piękne, indywidualne o

Tylko martwi nie kłamią Katarzyna Bonda

Są książki, które wsysają czytelnika od pierwszej strony. Są takie, które robią to znacznie później i takie, które w ogóle takiego talentu nie posiadają. Oczywiście nie zależy to jedynie od powieści, ale również czytelnika i jego upodobań.  Tylko martwi nie kłamią Katarzyny Bondy wciągnęła mnie dopiero około 50 strony. Początek wymagał ode mnie samozaparcia. Strasznie go męczyłam, przechodząc po kilka, kilkanaście stron. Nawet mój mąż zauważył, że coś jest nie tak, gdy powieść zajmowała swoje honorowe miejsce "obecnie czytanej książki" już trzy dni, a zakładka między kartkami przesuwała się w ślimaczym tempie. Dla wyjaśnienia: książki, które wciągają mnie od razu, kończę w góra dwa dni. Summa summarum początek był niezwykle trudny. Nie wiem, czy chodzi o język, którym powieść została napisana, czy jakość wprowadzenia, a może moje osobiste samopoczucie spowodowane zmianą pogody. Naprawdę nie wiem. W każdym razie nie jestem przyzwyczajona do porzucania powieści na s

Zdradzony - Opowiadanie

Opowiadanie flash fiction, czyli krótki tekst do szybkiego przyswojenia. Tym razem w formie listu. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 😊 Moja najdroższa Jolu! Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Był słoneczny, ciepły dzień. Właśnie odebrałaś dyplom. Miałaś na sobie białą bluzkę i granatową garsonkę. Zdążyłaś już uwolnić włosy z ciasnego koka. Byłaś taka piękna. Stanąłem na Twojej drodze, a ty patrzyłaś na mnie z zachwytem. Dotknęłaś mnie wtedy. Tak delikatnie i czule, jak nikt przedtem. Już wtedy wiedziałem, że będzie nam razem dobrze. Był czas, że wszyscy Ci mnie zazdrościli. Dodawałem Ci szyku i elegancji. Chyba właśnie dlatego lubiłaś zawsze mieć mnie pod ręką. Nie narzekałem. Podążałem za tobą wszędzie. Zaślepiony miłością byłem przekonany, że ta idylla nigdy się nie skończy. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że mnie porzucisz, zaśmiałbym mu się w twarz. A teraz… Teraz mogę jedynie wylewać ciemne łzy na ten arkusz papieru, którego nigdy nie zobaczysz. Braku