Carter Reed – Tijan

Spójrzcie na okładkę. Czy można przejść obok niej obojętnie? Och, ekipa Niegrzecznych Książek zna się na rzeczy, potrafi przyciągnąć wzrok do swojego produktu, a to już połowa sukcesu. Potem wystarczy ciekawy opis fabuły i w zasadzie już byłam kupiona.

Teraz sami przeczytajcie sobie opis "Carter Reed" i zastanówcie się, czy nie macie ochoty zajrzeć do księgarni internetowej jak ja.

"Emma zrezygnowała z wyjścia na siłownię i postanowiła wcześniej wrócić do domu. Nie wiedziała, że będzie to ostatnia łatwa do podjęcia decyzja w jej życiu. Tego wieczora zobaczyła, jak jej współlokatorka jest gwałcona przez jej chłopaka. Możliwości były dwie – powiadomić policję i zginąć z powodu mafijnych powiązań jego rodziny lub... zabić go pierwsza, z nadzieją, że uda jej się z tego wywinąć.

Najpierw zabiła drania, a następnie zwróciła się do jedynej osoby, u której mogła znaleźć schronienie. Carter Reed był tajną bronią konkurencyjnej rodziny mafijnej, lecz również tajemnicą Emmy. To najlepszy przyjaciel jej brata, jednak po jego śmierci zniknął z jej życia. Nie miała pojęcia, że to właśnie z jej powodu stał się tym, kim jest dzisiaj…

„Carter Reed” to książka, którą pokochają wielbicielki twórczości amerykańskiej pisarki. Z mroku tej historii wyłania się iskierka nadziei!" - opis pochodzi od wydawcy.

Sztos, prawda? A teraz powiem Wam, czy rzeczywiście czytało się tak, jak się zapowiadało. 😉

Przede wszystkim przez historię przeszłam gładko. Spełniła ona swoją funkcję i na kilka godzin oderwała mnie od własnego szamba. Ale czy długo ze mną ta historia zostanie? Wbrew ciekawemu początkowi, chyba niekoniecznie. Dlaczego? Bo nie było w niej nic, czego bym już nie znała. Wszystko w zasadzie dało się przewidzieć.

Teraz będę się czepiać i możecie mnie za to nie lubić, ale na swoją obronę przypomnę, że czepiam się niezwykle rzadko, ostatnio prawie wcale, ale tutaj kilka rzeczy mi zgrzyta i miałabym wyrzuty sumienia, gdybym Wam tego nie uzewnętrzniła.

Rzecz pierwsza, główna bohaterka. Niby taka silna, odważna, waleczna, a za chwilę z atakiem paniki. Wiem, że to możliwe, że pokazywanie pazurów jest formą obrony, daje poczucie bezpieczeństwa. Poza tym nawet najodporniejszych mogą pewne rzeczy w końcu przerosnąć. Ale w tym przypadku wyszło to trochę niespójnie. Kompletna huśtawka. Nie wiem, może tylko ja tak to odebrałam, może mi się wydaje, może jestem fe, bo mam za mało empatii względem dziewczyny po przejściach. Niemniej tutaj z jednej strony mam silną, waleczną bohaterkę, a z drugiej słabą kobietę, którą trzeba otoczyć płaszczykiem ochronnym. I niby zdaje sobie sprawę, że jedno drugiego nie wyklucza, ale akurat w tym przypadku…. Nie wiem. Może być tak, że się po prostu czepiam, a Wam nie będzie to w żaden sposób przeszkadzać. Sprawdźcie sami, a później dajcie mi znać.

Druga sprawa. Kilka razy zdarzyło mi się, że nie nadążyłam za myślą autorki, czy to w akapicie opisującym scenę lub myśli, czy w dialogu. Po prostu czytam sobie, czytam, a tutaj zgrzyt z maciutkim WTF? w mojej głowie. Niby nic takiego, ale jakoś tak rzuciło mi się w pamięć.

O przewidywalności fabuły wspomniałam, o schematyczności chyba też, chociaż przy tym się zatrzymam. Bo mamy idealną historię miłosną. On poświęca się dla niej, schodzi na złą drogę, by móc ją chronić. Ona prędzej czy później potrzebuje jego wsparcia i opieki. Wiecie, piękna bajka dla dorosłych i działa. Naprawdę można się rozmarzyć. Bo nie dość, że nasz tytułowy Carter jest nieziemsko przystojny, to jeszcze niebezpieczny, a przy tym opiekuńczy i czuły (rzecz jasna tylko dla NIEJ).  Która by takiego nie chciała?

Okładka sugeruje erotyk. Tymczasem Tijan daje nam dużo napięcia między bohaterami, ale samych stricte scen erotycznych już niewiele. Niemniej jeśli już się trafiły, przyjemnie się je czytało. Nie były jednak specjalnie długie i wyuzdane. Właściwie wychodziło z nich dużo uczucia i wzajemnego porozumienia między bohaterami.

Poza główną bohaterką, z którą nie złapałam wspólnego flow i kilku literówek właściwie nie mam się do czego przyczepić. Bo że przewidywalna fabuła, to trudno. Zdarza się częściej niż rzadziej. Pomimo wszystko czytało mi się szybko i przyjemnie. Nie było nie wiadomo jakiej ekscytacji, ale też się nie nudziłam. I choć ta książka właściwie nic nie wniosła do mojego życia, zapewniła mi rozrywkę i jak dla mnie to wystarczy. Jeśli tylko tego szukacie, mogę z czystym sumieniem Wam ją polecić.

Więcej romansów znajdziecie na TaniaKsiazka.pl

Komentarze

Popular posts

5 sposobów na okładkę książki.

Dziś mam dla Was kilka propozycji na ciekawe obłożenie książek. 😄 Zacznijmy jednak od tego, po co właściwie się w to bawić.  1. W pierwszej kolejności pomyślmy o książce, po którą sięgamy szczególnie często. Macie taką? Jej fabryczna okładka zapewne jest już nieco powyginana, obdarta i wypłowiała, prawda? Patrząc na nią masz wrażenie, że za niedługo się rozpadnie albo jest na tyle nieestetyczna, że chowasz ją w najmniej widocznym miejscu, żeby nie szpeciła cennego księgozbioru. 2. Drugim przypadkiem, kiedy okładka na książkę może się przydać, jest nasza prywatność. Przecież nie zawsze masz ochotę, żeby wszyscy widzieli, co czytasz. Ma to zastosowanie w przypadku naszej biblioteczki oraz gdy zabierasz książkę do pociągu, czy autobusu. Uniknij ciekawskich, czy zbulwersowanych spojrzeń i daj sobie nieco przestrzeni. 3. Masz dzieci w wieku szkolnym? Chcesz, by ich podręczniki były zabezpieczone, a jednocześnie niepowtarzalne? Świetnie. Zafunduj im piękne, indywidualne o

Tylko martwi nie kłamią Katarzyna Bonda

Są książki, które wsysają czytelnika od pierwszej strony. Są takie, które robią to znacznie później i takie, które w ogóle takiego talentu nie posiadają. Oczywiście nie zależy to jedynie od powieści, ale również czytelnika i jego upodobań.  Tylko martwi nie kłamią Katarzyny Bondy wciągnęła mnie dopiero około 50 strony. Początek wymagał ode mnie samozaparcia. Strasznie go męczyłam, przechodząc po kilka, kilkanaście stron. Nawet mój mąż zauważył, że coś jest nie tak, gdy powieść zajmowała swoje honorowe miejsce "obecnie czytanej książki" już trzy dni, a zakładka między kartkami przesuwała się w ślimaczym tempie. Dla wyjaśnienia: książki, które wciągają mnie od razu, kończę w góra dwa dni. Summa summarum początek był niezwykle trudny. Nie wiem, czy chodzi o język, którym powieść została napisana, czy jakość wprowadzenia, a może moje osobiste samopoczucie spowodowane zmianą pogody. Naprawdę nie wiem. W każdym razie nie jestem przyzwyczajona do porzucania powieści na s

Zdradzony - Opowiadanie

Opowiadanie flash fiction, czyli krótki tekst do szybkiego przyswojenia. Tym razem w formie listu. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 😊 Moja najdroższa Jolu! Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Był słoneczny, ciepły dzień. Właśnie odebrałaś dyplom. Miałaś na sobie białą bluzkę i granatową garsonkę. Zdążyłaś już uwolnić włosy z ciasnego koka. Byłaś taka piękna. Stanąłem na Twojej drodze, a ty patrzyłaś na mnie z zachwytem. Dotknęłaś mnie wtedy. Tak delikatnie i czule, jak nikt przedtem. Już wtedy wiedziałem, że będzie nam razem dobrze. Był czas, że wszyscy Ci mnie zazdrościli. Dodawałem Ci szyku i elegancji. Chyba właśnie dlatego lubiłaś zawsze mieć mnie pod ręką. Nie narzekałem. Podążałem za tobą wszędzie. Zaślepiony miłością byłem przekonany, że ta idylla nigdy się nie skończy. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że mnie porzucisz, zaśmiałbym mu się w twarz. A teraz… Teraz mogę jedynie wylewać ciemne łzy na ten arkusz papieru, którego nigdy nie zobaczysz. Braku