Pan Bardzo Duży i Myszka Bardzo Mała - Birgitta Sif Mara Bergman

Czytanie dzieciom jest ważne, tutaj chyba każdy się zgodzi. Rozwija wyobraźnię, wzbogaca słownictwo, pomaga się skupić, uczy wyciągania wniosków itd. Ja dodatkowo chcę zaszczepić moim dzieciom miłość do książek. To raczej naturalne, skoro sama je kocham. Dlatego świecę osobistym przykładem, czyli nosem w swojej lekturze oraz czytaniem na dobranoc innym. Ponadto uwielbiam testować nowe książki, co widać doskonale na moim blogu, więc co jakiś czas wzbogacam biblioteczkę. Tym razem z księgarni internetowej przyjechała lektura dla mniejszych domowników, czyli „Pan Bardzo Duży i Myszka Bardzo Mała.”

Podczas dokonywania wyboru, książeczka ujęła mnie przede wszystkim ilustracjami i kilkoma frazami w opisie. Przemówiły do mnie takie słowa, jak ciepła, o przyjaźni i wzajemnej pomocy. Czyż to nie są dobre wartości? W dodatku przekazywane dzieciakom w formie czegoś miłego, spokojnego czasu z rodzicem, w momencie wyciszenia. A jak nasze wrażenia, kiedy już książeczka do nas dotarła?

Nie wiem dlaczego, ale po pierwszym czytaniu miałam mieszane uczucia. Ot zwykła historyjka, choć napisana w fajnym rytmie, z rymami. Wiele powtórzeń, które przyjemnie utrwalają. Poza tym nie widziałam w niej niczego nadzwyczajnego. Później przeczytałam ją jeszcze raz i poprosiłam córkę o opinię. „Fajna” – tyle od pięciolatki. Następnie robiłyśmy zdjęcie. Tutaj zaskoczenie, bo mała przeglądała książeczkę i udawała, że czyta. Najlepsze było to, że dużo tekstu potrafiła wyrecytować z pamięci. W mojej głowie pojawiło się spore „Wow.” To znaczyło, że po pierwsze jednak uważnie jej słuchała, co w trakcie nie wydawało mi się takie oczywiste, a po drugie tekst łatwo wchodził do głowy, czyli ćwiczył pamięć.

Dwa wieczory później postanowiłam wrócić do „Pana Bardzo Dużego i Myszki Bardzo Małej.” Nagle książeczka przestała być nijaka. Rzeczywiście okazała się ciepła, o przyjaźni pomimo różnic i wzajemnej pomocy. Po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że to co mi nie grało, to lekka abstrakcyjność historii. No bo jak jakiś facet może się dogadać z myszą, i to tak, żeby ta mysz pomogła mu naprawić zegar? Zapomniałam przy tym, że to przecież historia dla dzieci, jedna wielka metafora. Coś, co ma być miłe, kolorowe i do nich trafić. Nie musi mieć sensu, ani być specjalnie skomplikowane. Przekaz jest prosty, łatwy do zrozumienia. Ot, ktoś potrzebował pomocy, ktoś inny mu jej udzielił. Połączyli siły, żeby zrobić coś dobrego dla innych i potrafili współpracować pomimo tego, że byli bardzo różni, choć może właśnie to była przyczyna ich sukcesu.

Tekst zdobią wspaniałe ilustracje w pastelowych kolorach, co dodatkowo zwiększa wartość tej książeczki. Ostatecznie wszyscy jesteśmy wzrokowcami, a dzieci lubią, kiedy kolorów jest dużo. Obrazki współgrają z tekstem, wspaniale przedstawiają sceny, a przez to pomagają zainteresować dziecko. Chyba że ktoś ma małego wiercipiętę, jak moja młodsza córka. (Prawie 4 latka.) Wtedy nawet to nie pomoże, bo zamiast oglądać ilustrację, ona woli słuchać czynnie, czyli skacząc po łóżku, kręcąc się na obrotowym fotelu, czy uprawiając swoją wersję jogi na dywanie. Niemniej ona też coś wyciągnęła z historii, więc nie jest tak źle.

„Pana Bardzo Dużego i Myszkę Bardzo Małą” serdecznie polecam i rodzicom, i dzieciakom. Czyta się płynnie, ilustracje są prześliczne, a jak widać na przykładzie moich córek, dzieciaki chętnie oraz uważnie jej słuchają. (A że każda po swojemu, to już inna, zdecydowanie indywidualna sprawa.) Historia jest ciepła oraz przyjemna. Nie ma nic ciężkiego, a przez to rozluźnia i wycisza. A jeśli jesteście już na tym etapie, czcionka jest spora i nadaje się do samodzielnej nauki czytania. 😉

Więcej książek i książeczek dla dzieci znajdziecie na TaniaKsiazka.pl


Komentarze

Popular posts

Zdradzony - Opowiadanie

Opowiadanie flash fiction, czyli krótki tekst do szybkiego przyswojenia. Tym razem w formie listu. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 😊 Moja najdroższa Jolu! Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Był słoneczny, ciepły dzień. Właśnie odebrałaś dyplom. Miałaś na sobie białą bluzkę i granatową garsonkę. Zdążyłaś już uwolnić włosy z ciasnego koka. Byłaś taka piękna. Stanąłem na Twojej drodze, a ty patrzyłaś na mnie z zachwytem. Dotknęłaś mnie wtedy. Tak delikatnie i czule, jak nikt przedtem. Już wtedy wiedziałem, że będzie nam razem dobrze. Był czas, że wszyscy Ci mnie zazdrościli. Dodawałem Ci szyku i elegancji. Chyba właśnie dlatego lubiłaś zawsze mieć mnie pod ręką. Nie narzekałem. Podążałem za tobą wszędzie. Zaślepiony miłością byłem przekonany, że ta idylla nigdy się nie skończy. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że mnie porzucisz, zaśmiałbym mu się w twarz. A teraz… Teraz mogę jedynie wylewać ciemne łzy na ten arkusz papieru, którego nigdy nie zobaczysz. Braku

Zapowiedź powieści - Proste rozwiązania - Paulina Wysocka - Morawiec

  Witajcie kochani! Dziś pragnę podzielić się z Wami niezwykłą wiadomością. Już wkrótce, konkretnie 27 sierpnia bieżącego roku, ukaże się moja trzecia powieść "Proste rozwiązania". Tym razem mam dla Was całkiem nową historię, niezwykłych bohaterów i myślę, że wiele emocji. ;) "Proste rozwiązania" to z jednej strony romans biurowy, a z drugiej dramat młodej dziewczyny wychowanej w domu dziecka, która najlepiej jak potrafi próbuje wkroczyć w dorosłość. Bohaterką jest Sandra, a jej życie zostaje przedstawione w dwóch perspektywach: teraźniejszości, w której nawiązuje bliską relację ze swoim szefem oraz przeszłości, gdzie popełniła kilka błędów, idąc na skróty. W pewnym momencie obie ramy czasowe zderzają się, a w życiu Sandry pojawia się niezłe zamieszanie. Czy sobie z nim poradzi? I co zrobi jej szef, gdy dowie się, że nie jest tak kryształową postacią, jak to sobie wyobrażał? "Proste rozwiązania" już jest w drukarni, a ja jeszcze raz przeczytałam tekst od d

5 sposobów na okładkę książki.

Dziś mam dla Was kilka propozycji na ciekawe obłożenie książek. 😄 Zacznijmy jednak od tego, po co właściwie się w to bawić.  1. W pierwszej kolejności pomyślmy o książce, po którą sięgamy szczególnie często. Macie taką? Jej fabryczna okładka zapewne jest już nieco powyginana, obdarta i wypłowiała, prawda? Patrząc na nią masz wrażenie, że za niedługo się rozpadnie albo jest na tyle nieestetyczna, że chowasz ją w najmniej widocznym miejscu, żeby nie szpeciła cennego księgozbioru. 2. Drugim przypadkiem, kiedy okładka na książkę może się przydać, jest nasza prywatność. Przecież nie zawsze masz ochotę, żeby wszyscy widzieli, co czytasz. Ma to zastosowanie w przypadku naszej biblioteczki oraz gdy zabierasz książkę do pociągu, czy autobusu. Uniknij ciekawskich, czy zbulwersowanych spojrzeń i daj sobie nieco przestrzeni. 3. Masz dzieci w wieku szkolnym? Chcesz, by ich podręczniki były zabezpieczone, a jednocześnie niepowtarzalne? Świetnie. Zafunduj im piękne, indywidualne o