Cud Miód Malina - Aneta Jadowska

Znacie to uczucie, kiedy docieracie do ostatnich stron książki i chce wam się płakać z żalu, że to już koniec? Ja doskonale i choć zabrzmi to dosyć masochistycznie, żałuję, że nie zdarza mi się to częściej. Bo jaki może być lepszy dowód na jakość historii, jeśli nie pragnienie, by jakimś cudem nigdy się ona nie skończyła? Właśnie Cud Miód Malina spod pióra Anety Jadowskiej okazała się dla mnie taką książką. Z niechęcią ją zamknęłam, łaknąc więcej i więcej, bo bawiłam się przy niej wprost wyśmienicie i mam pewność, że nie tylko ja.

Cud Miód Malina to zbiór opowiadań o czarownicach z rodu Koźlaków. Jest to rodzinka bardzo ze sobą związana, w której dominują silne, kobiece charaktery. Często zbyt silne i zbyt ze sobą zżyte, by przez dłuższy czas mógłby znieść to mężczyzna. Żadna z członkiń sabatu nie da sobie w kaszę dmuchać i choćby nie wiadomo w jakie kłopoty wpadła, zawsze udaje jej się spaść na cztery łapy, czy to samodzielnie, czy z pomocą szalonej rodzinki.

Koźlaczki poznałam już jakiś czas temu. Miałam z nimi styczność w antologii Harda Horda oraz Dynia i Jemioła. Już wtedy je pokochałam. Wszystkie, bez wyjątku, bo każda z nich jest wyjątkowa i ma w sobie to coś, co wgryza się w człowieka i zostaje w jego pamięci na bardzo, bardzo długo. Być może właśnie dlatego oczy wprost mi się zaświeciły, gdy zobaczyłam zapowiedź całego zbioru opowiadań właśnie o Koźlaczkach.

Zawsze przyjemnie mi się czyta Anetę Jadowską. Jej pióro cechuje wyborny humor. Jest nietypowy, nieco cyniczny, ale mi jak najbardziej odpowiada, bo ma „pazur” tak samo jak wszyscy jej bohaterowie. W dodatku czytelnik prześlizguje się po stronach, niemal nie odczuwając upływającego obok czasu. Historie Jadowskiej wciągają, nie chcą wypuścić i choć czasem robi się niebezpiecznie, to jeszcze bardziej zachęca endorfiny do rozlewania się po ciele. W tym wypadku Cud Mód Malina nie odbiega od normy.

U Koźlaczek narratorką zazwyczaj jest Malina. Młoda czarownica, która w porównaniu do licznych krewniaczek nie cechuje się specjalnie wielką mocą, ale za to niezwykle oryginalną. Na co dzień pracuje jako baristka, a w każdej wolnej chwili rysuje komiksy, za pomocą których potrafi rzucać zaklęcia. Jest odważna, silna, sprytna i opowiada tak, że nie sposób się nie uśmiechać do zadrukowanych stron. Ale nie tylko ona jest godna uwagi. Jej krewniaczki również skradają serca, jak choćby pozytywnie narwana prababcia Narcyza.

Cud Mód Malina to historie lekkie i z humorem, idealne do oderwania się od szarej codzienności, a na dodatek okraszone wybornymi ilustracjami. Ja z utęsknieniem będę oczekiwać kolejnych Koźlaczkowych opowiadań, a Was z całego serca zachęcam do lektury Cud Miód Maliny. Przenieście się do pełnego magii Zielonego Jaru, gdzie prym wiodą piękne i ostre jak brzytwy czarownice. Zatraćcie się w ich świecie i zapomnijcie o własnych kłopotach. Uwierzcie mi, zakochacie się bez pamięci i będziecie błagać o więcej.

Komentarze

Popularne posty