Kiedy spadnie pierwszy śnieg – Beata Majewska

Cóż to za książka! 🥰 Porywająca, piękna, wzruszająca, miejscami zabawna. Zakochałam się po prostu. Jestem szalenie wdzięczna, że mogłam ją przeczytać i Wam polecić. Bo oczywiście polecam całym serduchem, Czytajcie i dajcie się porwać historii miejscami smutnej, w innym momencie zabawnej, zaskakującej, ale przede wszystkim romantycznej, a przy tym tak prawdziwej, jakby rozgrywała się tuż obok.

Hania wprowadza się do nowego domu. Jest tym faktem podekscytowana, ale jak wkrótce się okaże, czasami do tej silnej i pełnej życia kobiety przyczepia się prawdziwy pech. Tak jest i tym razem, gdy okazuje się, że nowe mieszkanie wita ją pleśnią, grzybem i wizją rychłego remontu dachu. Na szczęście trafia na Kajetana, który okazuje się złotą i jakże pomocną rączką, choć może troszkę gburowatą.

Oboje po przejściach, poturbowani przez los. Ona z odzysku, wyjęta wprost z prawdziwego koszmaru, on zraniony, nieufny. Każdy z zupełnie innego świata. Kaj wychowany w bogactwie, przystojny, od razu się go zauważa. Hanka jest tak przeciętna, że wydaje się niewidzialna. Próbuje zacząć nowe, spokojne życie. Mimo wszystko los łączy ich ze sobą, a im więcej czasu spędzają razem, tym więcej pojawia się wzajemnej sympatii.

Wiecie co mi się podobało najbardziej? Że nikt nie mdlał już na starcie z szaleńczej miłości. Ok, było wzajemne przyciąganie, może nawet pożądanie, ale przede wszystkim sympatia i duuużo ostrożności. Bo moi drodzy, miłość nie zawsze musi uderzyć jak grom z jasnego nieba. Może wkradać się do naszego życia tak niepostrzeżenie, że dopiero po pewnym czasie orientujemy się, że to już coś więcej niż zwykłe „lubię”. I to było piękne w tej powieści. Że wszystko zaczęło się od znajomości czysto sąsiedzkiej, wspólnej pomocy i spędzania czasu. I może ta ich miłość była już wtedy, ale oni tak bardzo się jej bali, że nawet jej nie zauważyli. Po prostu zaczęli od przyjaźni i pewnego szalonego spisku, ale o tym już sobie poczytacie sami.

Co jeszcze? Humor. Bywały chwile, kiedy chichrałam się pod nosem jak opętana, odrobinę strasząc przy tym własne dzieci. Może to nie komedia, bo do tego jeszcze daleko, ale niektóre sytuacje i dialogi z pewnością poprawią wam humor.

A wiecie co podobało mi się najbardziej? Że Hanka i Kaj są tak bardzo prawdziwi w tej powieści. Niedoskonali, zupełnie od siebie różni, a przy tym dobrzy i honorowi. Wypadają zadziwiająco realnie i oczywiście pomimo pewnych wad dają się czytelnikowi lubić, a nawet pokochać. Ja im kibicowałam z całych sił, a książka to mi chyba na tych kilka godzin przyrosła do dłoni. No nie dało się odłożyć. Ten fakt podaję wam jako dowód, że naprawdę warto przeczytać.

I taki drobiazg na koniec jak okładka. O Boże, cudo. Zimowa oprawa, romantycznie całująca się para i (na zdjęciach niestety słabo to widać) całe chmary błyszczących płatków śniegu wtłoczonych w papier. „Kiedy spadnie pierwszy śnieg” wprost się błyszczy. Dla estetów i wielbicieli sparklingu będzie to niezły dodatek. 🤩

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar, a Beacie Majewskiej gratuluję kolejnej świetnej książki. Czy już wspominałam, że to prawdziwe cudo? 😆🥰

Komentarze

Popular posts

5 sposobów na okładkę książki.

Dziś mam dla Was kilka propozycji na ciekawe obłożenie książek. 😄 Zacznijmy jednak od tego, po co właściwie się w to bawić.  1. W pierwszej kolejności pomyślmy o książce, po którą sięgamy szczególnie często. Macie taką? Jej fabryczna okładka zapewne jest już nieco powyginana, obdarta i wypłowiała, prawda? Patrząc na nią masz wrażenie, że za niedługo się rozpadnie albo jest na tyle nieestetyczna, że chowasz ją w najmniej widocznym miejscu, żeby nie szpeciła cennego księgozbioru. 2. Drugim przypadkiem, kiedy okładka na książkę może się przydać, jest nasza prywatność. Przecież nie zawsze masz ochotę, żeby wszyscy widzieli, co czytasz. Ma to zastosowanie w przypadku naszej biblioteczki oraz gdy zabierasz książkę do pociągu, czy autobusu. Uniknij ciekawskich, czy zbulwersowanych spojrzeń i daj sobie nieco przestrzeni. 3. Masz dzieci w wieku szkolnym? Chcesz, by ich podręczniki były zabezpieczone, a jednocześnie niepowtarzalne? Świetnie. Zafunduj im piękne, indywidualne o

Tylko martwi nie kłamią Katarzyna Bonda

Są książki, które wsysają czytelnika od pierwszej strony. Są takie, które robią to znacznie później i takie, które w ogóle takiego talentu nie posiadają. Oczywiście nie zależy to jedynie od powieści, ale również czytelnika i jego upodobań.  Tylko martwi nie kłamią Katarzyny Bondy wciągnęła mnie dopiero około 50 strony. Początek wymagał ode mnie samozaparcia. Strasznie go męczyłam, przechodząc po kilka, kilkanaście stron. Nawet mój mąż zauważył, że coś jest nie tak, gdy powieść zajmowała swoje honorowe miejsce "obecnie czytanej książki" już trzy dni, a zakładka między kartkami przesuwała się w ślimaczym tempie. Dla wyjaśnienia: książki, które wciągają mnie od razu, kończę w góra dwa dni. Summa summarum początek był niezwykle trudny. Nie wiem, czy chodzi o język, którym powieść została napisana, czy jakość wprowadzenia, a może moje osobiste samopoczucie spowodowane zmianą pogody. Naprawdę nie wiem. W każdym razie nie jestem przyzwyczajona do porzucania powieści na s

Zdradzony - Opowiadanie

Opowiadanie flash fiction, czyli krótki tekst do szybkiego przyswojenia. Tym razem w formie listu. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 😊 Moja najdroższa Jolu! Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Był słoneczny, ciepły dzień. Właśnie odebrałaś dyplom. Miałaś na sobie białą bluzkę i granatową garsonkę. Zdążyłaś już uwolnić włosy z ciasnego koka. Byłaś taka piękna. Stanąłem na Twojej drodze, a ty patrzyłaś na mnie z zachwytem. Dotknęłaś mnie wtedy. Tak delikatnie i czule, jak nikt przedtem. Już wtedy wiedziałem, że będzie nam razem dobrze. Był czas, że wszyscy Ci mnie zazdrościli. Dodawałem Ci szyku i elegancji. Chyba właśnie dlatego lubiłaś zawsze mieć mnie pod ręką. Nie narzekałem. Podążałem za tobą wszędzie. Zaślepiony miłością byłem przekonany, że ta idylla nigdy się nie skończy. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że mnie porzucisz, zaśmiałbym mu się w twarz. A teraz… Teraz mogę jedynie wylewać ciemne łzy na ten arkusz papieru, którego nigdy nie zobaczysz. Braku