Kobieta z lawiny – Enrico Camanni
Zaczynają się pierwsze upały. Na masywie Mont Blanc schodzi
lawi
na. Ratownicy górscy otrzymują informację od zaniepokojonych turystów, że
kogoś widzieli, a później runął rozmokły śnieg. Ratownicy ruszają na
poszukiwania. W ostatniej chwili odnajdują kobietę. Żyje. Zostaje przewieziona
do szpitala, a kiedy się budzi, niczego nie pamięta. Nie wie, jak się nazywa,
ani dlaczego na lodowcu ciągnęła za sobą linę, której drugi koniec był pusty.
Czy ktoś był z nią? Co się wydarzyło? Tego próbuje dowiedzieć się Nanni
Settembrinni, turyński przewodnik i ratownik, a rozwikłać zagadkę pomaga mu
nowopoznana Marina, psychiatra na urlopie.
Są takie książki, które mają magiczną moc. Wciągają do
świata opisanego na swoich kartach, przenoszą w inną część globu, podają nam na
tacy nowe miejsca, doświadczenia, a nawet smaki i zapachy. Właśnie taką
powieścią jest „Kobieta z lawiny”. Enrico Camanni zaprosił mnie na kilka dni do
Aosty we Włoszech. Poczułam chłód lodowca i upał doliny. Byłam turystką i
robiłam pierwsze kroki jako alpinistka. Zasiadałam w restauracji, poznając
lokalne menu, a później pozwiedzałam najciekawsze miejsca, a nawet wspinałam
się na skałkach. Pozwoliłam się oczarować i było mi z tym wspaniale, bo już
dawno żadna z powieści aż tak mnie nie wchłonęła. Nie wiem, czy to przez moją
chwilową skłonność, czy to autor ma tak wielki dar opisu miejsc i sytuacji.
Może po trochu obu z tych rzeczy. Niemniej bawiłam się świetnie i cieszę się,
że poznałam nową część świata, choć zrobiłam to tylko mentalnie, oczami
wyobraźni. Ale mnie to wystarcza. Świat marzeń jest dla mnie o tyle cenny i
istotny, że często nawet przerasta rzeczywistość, która potrafi rozczarować.
Czasem warto pozostać w swojej głowie i tam przeżyć miliony przygód, które przynoszą
zadrukowane karty. Nie wspominając już o tym, że nie dałoby się przeżyć aż tyle
w świecie rzeczywistym. Także chwała ludziom, którzy wymyślili druk i pisarzom,
którzy potrafią przenosić do innych miejsc. No i proszę, jak zwinnie odbiegłam
od głównego tematu. Wróćmy zatem do „Kobiety z lawiny”.
W powieści znalazłam kilka zapadających w pamięć i niezwykle
mądrych cytatów, których nie omieszkam przytoczyć wam na samym końcu. Ponadto bohaterowie.
Postaci stworzone przez autora czarują realizmem. Szczególnie nasz główny
bohater, Nanni. Jest przewodnikiem górskim, ratownikiem. Przeszedł wiele w
życiu. Jeśli miałabym go opisać, powiedziałabym, że jest uparty, emocjonalnie
dojrzały i świadomy. Wiele widzi, wiele rozumie. Natomiast kobieta z lawiny
wzbudza ciekawość, ale również współczucie. Pobudza do refleksji. Bo kim
jesteśmy bez naszych wspomnień? Co znaczymy, gdy przypominamy białą kartę? Taki
obraz jest zarówno przerażający, jak i fascynujący pod względem filozofii
życiowej i psychologii.
Akcja powieści toczy się w jednostajnym, może niezbyt
szybkim tempie, ale dla mnie zadowalającym. Z przyjemnością towarzyszyłam
bohaterom na każdym etapie ich podróży. Odkrywanie tajemnicy „Kobiety z lawiny”
stanowiło nie lada igraszkę. Moja ciekawość pobudzana była stopniowo i urosła
do takiego stopnia, że przygryzałam paznokcie, z niecierpliwością wyglądając
kolejnych faktów. A kiedy już wszystkiego się dowiedziałam, uroniłam kilka łez
wzruszenia, a później trzymałam kciuki za cudownie ocaloną kobietę i jednego z
jej wybawicieli, czyli Nanniego.
Polecam fanom kryminałów, wędrówek górskich, alpinizmu, a
przede wszystkim miłośnikom naprawdę dobrych powieści. Takich, które przenoszą czytelnika
w miejsce rozgrywania się akcji, które pozwalają się poczuć, a do tego dają do
myślenia. Z całego serca polecam Wam „Kobietę z lawiny” jako intrygującą
historię z porządną tajemnicą w tle.
Więcej nowości znajdziecie na TaniaKsiazka.pl
A oto obiecane cytaty:
„(…) na całej planecie nie ma dwóch identycznych osób,
wszyscy jesteśmy unikalnymi kawałkami, miliardami różnorodności, miliardami
niezgodnych ze sobą impulsów, miliardami niemożliwych do pogodzenia potrzeb.
Pomyśl, ile miliardów snów krzyżuje się ze sobą w nocy w ziemskiej atmosferze.
A mimo to przyciągamy się nawzajem.”
„Zobacz, spędzamy życie, próbując się dowiedzieć, kim
jesteśmy. To nasza fundamentalna potrzeba. A na końcu jesteśmy tym, czym
żyliśmy.”
„Ci, którzy twierdzili, że utożsamiają się z jej powieścią,
zazwyczaj wczytywali w nią własne, a nie jej życie, nie to, co ona o nim
myślała i pisała. Przechodząc z jednego umysłu do drugiego, tekst mieszał
namiętności i obsesje jej czytelników, zyskując nowe, niemożliwe do okiełznania
autorstwo.”
Komentarze
Prześlij komentarz