Diabli wzięli święty spokój – Monika B. Janowska

Szukacie prawdziwej rozrywki? Jeśli tak, proponuję Wam komedię kryminalną przez duże K, a konkretnie „Diabli wzięli święty spokój” Moniki B. Janowskiej.

Irmina jest poczytną pisarką romansów, natomiast jej przyjaciółka Alma, została porzucona dla młodszej, a ukojenie znajduje w opiece nad przedszkolakami. Ich przygoda zaczyna się w sylwestra. Irmina przez niespodziankę na wycieraczce ląduje w szpitalu. Tam poznaje przystojnego lekarza, który jest skrytym fanem jej powieści. Alma postanawia odrobinę zaszaleć i pod wpływem alkoholu zaprasza do znajomych na FB setki osób z różnych zakątków świata. Ma to swoje konsekwencje w postaci romansu online. Jednak cała zabawa rozkręca się w pełni, gdy na progu Almy staje jej były mąż z małą córeczką na ręku.

„Diabli wzięli święty spokój” to powieść przezabawna, pełna szalonych zwrotów akcji, niespodzianek i świetnych dialogów. Relacja Irminy i Almy jest odwzorowaniem prawdziwej przyjaźni. Kobiety akceptują siebie nawzajem, niejedno potrafią sobie wybaczyć i zawsze mogą na siebie liczyć, choć czasem pomoc tej drugiej może wprowadzić jeszcze więcej nieporozumień i śmiechu. Przy tym obie są niezwykle oryginalne. Posiadają silne cechy charakterystyczne, które zapadają w pamięć i nadają im wyrazistości, którą szczególnie cenię. Zresztą nie tylko nasze główne bohaterki są barwnymi postaciami. Niemal każda osoba wspomniana w książce zwraca na siebie uwagę. To prawdziwa skarbnica osobliwości, ale bardzo pozytywnych w odbiorze.

Wątek kryminalny jest wyraźnie obecny, bo kobiety do spółki z ciotką Zofią, prowadzą dochodzenie. Próbują rozwikłać zagadkę zaginięcia żony byłego męża Almy. Po drodze sieją niezłe zamieszanie i z pewnością nie można się z nimi nudzić. Rozwiązanie zagadki nie jest proste. Na czytelnika czeka wiele niespodzianek. Mimo to całość określiłabym przede wszystkim jako komedię, bo książka rozbawiła mnie do łez i zapewniła odprężenie, którego tak bardzo potrzebowałam. Zagadka do rozwikłania była dla mnie miłym dodatkiem i urozmaiceniem opowieści.

„Diabli wzięli święty spokój” polecam każdemu, kto ceni indywidualnych bohaterów, do których z łatwością można się przywiązać. Oryginalna jest również cała historia, za to humor zawarty w powieści wydaje mi się dosyć uniwersalny, dlatego wierzę, że przypadnie go gustu zdecydowanej większości czytelników. Ja po lekturze zamierzam jeszcze nie raz sięgnąć po powieści Moniki B. Janowskiej. Zrobię to z pewnością, że świetnie spędzę czas z jej tekstem i zapewne przy okazji nieźle się uśmieję. Niemniej cieszę się, że zaczęłam przygodę z jej książkami właśnie od „Diabli wzięli święty spokój”. Polecam z całego serca także Wam. Bawcie się dobrze!

Komentarze

Popular posts

5 sposobów na okładkę książki.

Dziś mam dla Was kilka propozycji na ciekawe obłożenie książek. 😄 Zacznijmy jednak od tego, po co właściwie się w to bawić.  1. W pierwszej kolejności pomyślmy o książce, po którą sięgamy szczególnie często. Macie taką? Jej fabryczna okładka zapewne jest już nieco powyginana, obdarta i wypłowiała, prawda? Patrząc na nią masz wrażenie, że za niedługo się rozpadnie albo jest na tyle nieestetyczna, że chowasz ją w najmniej widocznym miejscu, żeby nie szpeciła cennego księgozbioru. 2. Drugim przypadkiem, kiedy okładka na książkę może się przydać, jest nasza prywatność. Przecież nie zawsze masz ochotę, żeby wszyscy widzieli, co czytasz. Ma to zastosowanie w przypadku naszej biblioteczki oraz gdy zabierasz książkę do pociągu, czy autobusu. Uniknij ciekawskich, czy zbulwersowanych spojrzeń i daj sobie nieco przestrzeni. 3. Masz dzieci w wieku szkolnym? Chcesz, by ich podręczniki były zabezpieczone, a jednocześnie niepowtarzalne? Świetnie. Zafunduj im piękne, indywidualne o

Tylko martwi nie kłamią Katarzyna Bonda

Są książki, które wsysają czytelnika od pierwszej strony. Są takie, które robią to znacznie później i takie, które w ogóle takiego talentu nie posiadają. Oczywiście nie zależy to jedynie od powieści, ale również czytelnika i jego upodobań.  Tylko martwi nie kłamią Katarzyny Bondy wciągnęła mnie dopiero około 50 strony. Początek wymagał ode mnie samozaparcia. Strasznie go męczyłam, przechodząc po kilka, kilkanaście stron. Nawet mój mąż zauważył, że coś jest nie tak, gdy powieść zajmowała swoje honorowe miejsce "obecnie czytanej książki" już trzy dni, a zakładka między kartkami przesuwała się w ślimaczym tempie. Dla wyjaśnienia: książki, które wciągają mnie od razu, kończę w góra dwa dni. Summa summarum początek był niezwykle trudny. Nie wiem, czy chodzi o język, którym powieść została napisana, czy jakość wprowadzenia, a może moje osobiste samopoczucie spowodowane zmianą pogody. Naprawdę nie wiem. W każdym razie nie jestem przyzwyczajona do porzucania powieści na s

Zdradzony - Opowiadanie

Opowiadanie flash fiction, czyli krótki tekst do szybkiego przyswojenia. Tym razem w formie listu. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 😊 Moja najdroższa Jolu! Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Był słoneczny, ciepły dzień. Właśnie odebrałaś dyplom. Miałaś na sobie białą bluzkę i granatową garsonkę. Zdążyłaś już uwolnić włosy z ciasnego koka. Byłaś taka piękna. Stanąłem na Twojej drodze, a ty patrzyłaś na mnie z zachwytem. Dotknęłaś mnie wtedy. Tak delikatnie i czule, jak nikt przedtem. Już wtedy wiedziałem, że będzie nam razem dobrze. Był czas, że wszyscy Ci mnie zazdrościli. Dodawałem Ci szyku i elegancji. Chyba właśnie dlatego lubiłaś zawsze mieć mnie pod ręką. Nie narzekałem. Podążałem za tobą wszędzie. Zaślepiony miłością byłem przekonany, że ta idylla nigdy się nie skończy. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że mnie porzucisz, zaśmiałbym mu się w twarz. A teraz… Teraz mogę jedynie wylewać ciemne łzy na ten arkusz papieru, którego nigdy nie zobaczysz. Braku