Pandora - Susan Stokes-Chapman

 Dziś o powieści historycznej, której nie brak niczego. Po pierwsze jest dobrze napisana i przetłumaczona, po drugie od samego początku czytelnik próbuje rozwikłać tajemnicę, po trzecie dostajemy skromny (ale jednak) wątek romantyczny. Historia ta ma jeszcze długą listę plusów, ale pozwólcie, że wspomnę o nich nieco później.

„Pandora” autorstwa Susan Stokes-Chapman wpadła mi w oko w ulubionej księgarni internetowej i muszę przyznać, że był to jeden z najlepszych wyborów, których w ostatnim czasie dokonałam. To opowieść o dwudziestojednoletniej Dorze Black. Mamy XVIII wiek, Londyn. Dora jest córką niegdyś znanych antykwariuszy. Od śmierci rodziców znajduje się pod opieką wuja, który przejął w spadku sklep z antykami. Dorze nie podoba się działalność wujka. Renomowane miejsce przeobraził w skład z podróbkami, które nie cieszy się już dobrą sławą. Niemniej młoda kobieta nie ma nic do powiedzenia. Jedyny ratunek dla siebie upatruje w swojej pasji, czyli projektowaniu biżuterii. Ta droga również nie jest prosta, bowiem Dora nie ma odpowiedniego wykształcenia, o doświadczeniu nie wspominając. Jej kolejne projekty są odrzucane, lecz młoda dama się nie poddaje, czym zyskała moją pełną sympatię już na starcie.

Pewnego dnia wuj sprowadza do antykwariatu starą, grecką wazę. Robi z tego wielką tajemnicę, nabytek zamyka w piwnicy i nie pozwala Dorze się do niego zbliżać. Kobietę coś przyciąga do naczynia, a gdy na jej drodze staje młody antykwariusz, postanawia z jego pomocą zbadać wazę. Od tego momentu każdy kolejny fakt nieuchronnie prowadzi do najmroczniejszej tajemnicy rodziny Blacków.

Początkowo „Pandora” czytała mi się powoli, bez pośpiechu. Kilkadziesiąt stron wieczorem i żadnych problemów, by odłożyć opowieść do kolejnego dnia. Jednak im więcej się działo, im więcej światła padało na całą sprawę, tym trudniej było się oderwać. Może najprościej będzie, gdy skorzystam z oryginalnego podziału powieści, która składa się z trzech części. Zatem pierwsza to niejaki wstęp. Dobrze napisana, ale nie stanowiła swoistego lepu na moje czytelnicze serce. Przy drugiej części było już lepiej, zaczęłam wsiąkać, ciężko było się oderwać. Część trzecią dosłownie pochłonęłam. Wiadomo, w niej było najwięcej akcji i upragniony finał, który wszystko wyjaśniał. Niemniej całość sprawiła mi przyjemność, a powodów jest kilka…

Jak wspomniałam we wstępie, mamy do czynienia z powieścią historyczną. Akcja rozgrywa się w epoce gregoriańskiej. Autorka sprawiła, że dokładnie poczułam atmosferę tamtego czasu. Zima w Londynie obfitowała w deszcz, nie brakowało też smrodu biedniejszych dzielnic, w tym doków. Nie brakowało również wyraźnego podziału na klasy. Przy czym zetknąć się można z przedstawicielami każdej z nich, co dodatkowo uwiarygadnia całą historię i wciąga w klimat tamtych lat. Czytanie „Pandory” przypominało cofnięcie się w czasie, co było niezwykłą podróżą, godną zapamiętania.

Wielbicielom twardych faktów polecam posłowie autorki, która wyjaśnia, w których momentach wykorzystała swoje prawo literackie do zmiany pewnych wydarzeń, by uzyskać większe korzyści dla jakości powieści.

Bohaterowie „Pandory” są świetnie wymyśleni i przedstawieni. Pod płaszczykiem głównego wątku pokazują, z jakimi problemami musieli mierzyć się ówcześni mieszkańcy Londynu. Ani razu nie zdarzyło się, by ktoś stracił w moich oczach wiarygodność, co czasami się zdarza w powieściach. Ponadto byli wyraziści na tyle, że po lekturze bez trudu byłabym w stanie opisać każdego z nich z osobna.

Tytuł powieści nasuwa na myśl grecki mit o Pandorze i rzeczywiście, treść ma z nim wiele wspólnego, ale stanowi raczej tło dla opowieści niż jej główny wątek. Dla mnie był miłym urozmaiceniem.

Polecam osobom lubiącym powieści historyczne i zagadki. „Pandora” jest lekturą dobrze napisaną, a co ważniejsze dla polskiej wersji, dobrze przetłumaczoną. Cieszę się, ze trafiła w moje ręce i myślę, że Wy również będziecie zadowoleni. Przyjemności z lektury. 

Więcej nowości znajdziecie na TaniaKsiazka.pl

Komentarze

Popular posts

5 sposobów na okładkę książki.

Dziś mam dla Was kilka propozycji na ciekawe obłożenie książek. 😄 Zacznijmy jednak od tego, po co właściwie się w to bawić.  1. W pierwszej kolejności pomyślmy o książce, po którą sięgamy szczególnie często. Macie taką? Jej fabryczna okładka zapewne jest już nieco powyginana, obdarta i wypłowiała, prawda? Patrząc na nią masz wrażenie, że za niedługo się rozpadnie albo jest na tyle nieestetyczna, że chowasz ją w najmniej widocznym miejscu, żeby nie szpeciła cennego księgozbioru. 2. Drugim przypadkiem, kiedy okładka na książkę może się przydać, jest nasza prywatność. Przecież nie zawsze masz ochotę, żeby wszyscy widzieli, co czytasz. Ma to zastosowanie w przypadku naszej biblioteczki oraz gdy zabierasz książkę do pociągu, czy autobusu. Uniknij ciekawskich, czy zbulwersowanych spojrzeń i daj sobie nieco przestrzeni. 3. Masz dzieci w wieku szkolnym? Chcesz, by ich podręczniki były zabezpieczone, a jednocześnie niepowtarzalne? Świetnie. Zafunduj im piękne, indywidualne o

Tylko martwi nie kłamią Katarzyna Bonda

Są książki, które wsysają czytelnika od pierwszej strony. Są takie, które robią to znacznie później i takie, które w ogóle takiego talentu nie posiadają. Oczywiście nie zależy to jedynie od powieści, ale również czytelnika i jego upodobań.  Tylko martwi nie kłamią Katarzyny Bondy wciągnęła mnie dopiero około 50 strony. Początek wymagał ode mnie samozaparcia. Strasznie go męczyłam, przechodząc po kilka, kilkanaście stron. Nawet mój mąż zauważył, że coś jest nie tak, gdy powieść zajmowała swoje honorowe miejsce "obecnie czytanej książki" już trzy dni, a zakładka między kartkami przesuwała się w ślimaczym tempie. Dla wyjaśnienia: książki, które wciągają mnie od razu, kończę w góra dwa dni. Summa summarum początek był niezwykle trudny. Nie wiem, czy chodzi o język, którym powieść została napisana, czy jakość wprowadzenia, a może moje osobiste samopoczucie spowodowane zmianą pogody. Naprawdę nie wiem. W każdym razie nie jestem przyzwyczajona do porzucania powieści na s

Zdradzony - Opowiadanie

Opowiadanie flash fiction, czyli krótki tekst do szybkiego przyswojenia. Tym razem w formie listu. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 😊 Moja najdroższa Jolu! Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Był słoneczny, ciepły dzień. Właśnie odebrałaś dyplom. Miałaś na sobie białą bluzkę i granatową garsonkę. Zdążyłaś już uwolnić włosy z ciasnego koka. Byłaś taka piękna. Stanąłem na Twojej drodze, a ty patrzyłaś na mnie z zachwytem. Dotknęłaś mnie wtedy. Tak delikatnie i czule, jak nikt przedtem. Już wtedy wiedziałem, że będzie nam razem dobrze. Był czas, że wszyscy Ci mnie zazdrościli. Dodawałem Ci szyku i elegancji. Chyba właśnie dlatego lubiłaś zawsze mieć mnie pod ręką. Nie narzekałem. Podążałem za tobą wszędzie. Zaślepiony miłością byłem przekonany, że ta idylla nigdy się nie skończy. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że mnie porzucisz, zaśmiałbym mu się w twarz. A teraz… Teraz mogę jedynie wylewać ciemne łzy na ten arkusz papieru, którego nigdy nie zobaczysz. Braku