Lepiej niż wczoraj - Lynn Painter

 Kupiliście kiedyś książkę, a później okazało się, że trochę odbiegała od waszych oczekiwań? No tak, głupie pytanie. Cóż, mnie też się to zdarza co jakiś czas. Weźmy „Lepiej niż wczoraj” Lynn Painter, którą znalazłam w ulubionej księgarni internetowej. Po opisie wywnioskowałam, że czeka mnie komedia romantyczna. Mój błąd, bo nie przeczytałam tekstu uważnie. Zwroty „ukryć się w domu babci z kubełkiem lodów”, czy „młodzieżowe romanse” jakoś mi umknęły. Umknęło mi również wydawnictwo „Young”, co powinno mi wiele powiedzieć. Ja za to zauważyłam jedynie okładkę, główny wątek powtarzającego się dnia i dopisałam sobie resztę. Nie oznacza to jednak, że się zawiodłam. Cóż, moje roztargnienie czasami mi służy. 😉

Emilie to licealistka, która wszystko ma poukładane. Dzień zaczyna od zerknięcia do planera. Uważa go za udany, gdy wieczorem odhaczy wszystkie punkty. Ma idealnego chłopaka i plany na przyszłość, ale wystarczą jedne walentynki, by wszystko wzięło w łeb. Ma stłuczkę, chłopaka przyłapuje na zdradzie, traci miejsce na ważnym letnim kursie, a jej ojciec dostaje pracę, która wiąże się z wyprowadzką hen daleko. Emilie paskudny ciąg zdarzeń kończy nocowaniem u babci. Kolejny ranek okazuje się niemała niespodzianką. Znowu jest 14 lutego i wszystko się powtarza. I tak bez końca. Czy Emilie zdoła się uwolnić z pętli czasu? I co ma z tym wspólnego skryty w sobie Nick?

„Lepiej niż wczoraj” czytało mi się przyjemnie i szybko. Polubiłam Emilie i potrafiłam zrozumieć jej postępowanie. Dziewczyna dorasta w dwóch domach. Raz jest u mamy, raz u taty. Oboje rodzice mają już swoje rodziny, a ona czasami czuje się u nich obco. Mimo to stara się jak może, by zadowolić wszystkich. Jest typową grzeczną dziewczynką, która wypruwa sobie żyły, by być idealna i nie sprawiać kłopotów. Robi wszystko z myślą o oczekiwaniach innych, nie zastanawiając się nad tym, czego sama chce.  W czasie zapętlonych walentynek stara się ratować to, co poszło nie tak. Na wszelkie sposoby. W końcu nastaje dzień, gdy zamierza postępować tak, jak sama tego chce. Łamie zasady, buntuje się i spędza cudowny dzień z chłopakiem, którego naprawdę lubi. Zachowuje się, jakby jutra miało nie być. Przecież i tak kolejnego ranka wszystko zacznie się od nowa, a reszta świata o niczym nie będzie pamiętać, prawda?

„Lepiej niż wczoraj” to droga młodej dziewczyny do zrozumienia, kim naprawdę jest. Dociera do niej, jak ważne jest życie w zgodzie z samą sobą. Zadawalanie innych jej nie uszczęśliwi, bo prawdziwe szczęście zależy tylko od tego, czego sama chce i co z tym zrobi. Uważam, że to bardzo ważne przesłanie, szczególnie dla młodych osób, ale też tych starszych. Ilu z nas przedkłada potrzeby i oczekiwania innych ponad siebie samego? Ile razy się poświęcamy, nawet o to nie proszeni? Czy na dłuższą metę to jest dla nas dobre? Jest o czym myśleć, prawda?

Notka dla romantyków: Historia miłosna też jest obecna w „Lepiej niż wczoraj”, a nie podkreślam jej, bo choć była przyjemna, to nie ona mnie ujęła. Niemniej z tego wątku również warto wynieść lekcję. Czasami lepiej posłuchać serca i emocji, niż rozsądku. Wiązanie się z kimś tylko dlatego, że do nas pasuje i wiele nas łączy, nie wypali. Bo samo „lubić” nie wystarczy. Trzeba czegoś więcej. Po drugie, dla prawdziwego uczucia warto pokonać strach przed utratą i bólem.

Mam nadzieję, że w przyszłości popełnię jeszcze więcej takich „błędów” przy wyborze lektur. Bardzo się cieszę. Że „Lepiej niż wczoraj” do mnie trafiła. To była przyjemna przygoda z ważnym przekazem w tle, a takie właśnie lubię najbardziej. Przy okazji przypomniałam sobie, o kilku naprawdę istotnych rzeczach.

Polecam na prezent dla nastolatki, choć, jak widać, nawet po trzydziestce można się dobrze bawić z tą książką. Z pewnością dostarczy sporo przyjemności, a może nawet otworzy oczy i zachęci do ćwiczenia asertywności.

Więcej nowości znajdziecie na TaniaKsiazka.pl

Komentarze

Popularne posty