Mój współlokator jest wampirem - Jenna Levine

 

Lubię powieści rozrywkowe. Dla mnie oznaczają łatwy sposób na odstresowanie. Nutka romantyzmu i humoru to dodatkowy bonus. Taka dawka rozluźnienia pomaga mi zachować równowagę, odpocząć, zresetować system, by działał lepiej. Może dlatego w księgarni internetowej nie potrafię przejść obojętnie obok takich pozycji, jak „Mój współlokator jest wampirem.” Spójrzcie na okładkę. Żywe kolory, zabawna ilustracja i dosyć specyficzny tytuł, który daje znać, że historia będzie na luzie. Jak tego nie czytać?

Cassie jest artystką, niestety niedocenianą. By nie przymierać głodem, chwyta się wszelkich prac dorywczych. Mimo to ma spore problemy, by utrzymać mieszkanie. Kolejny nakaz eksmisji wisi jej nad głową, gdy natrafia na ogłoszenie. Czeka na nią pokój w świetnej dzielnicy i to niemal za darmo. Cała sprawa jest dosyć podejrzana, ale dziewczyna nie ma wyjścia. Zaczyna dzielić dach z dosyć specyficznym współlokatorem. Frederick J. Fitzwilliam śpi całymi dniami, nocą prowadzi dziwne interesy i zostawia Cassie notatki pisane w oficjalnym tonie. Właściwie cały tchnie duchem czasów regencji. I może dziewczyna przymknęłaby na to oko, gdyby Frederick nie był tak obłędnie atrakcyjny. Między tą dwójką iskrzy aż miło. Czy to wystarczy, gdy prawdziwa tożsamość mężczyzny wyjdzie na jaw?

Głównym plusem tej opowieści jest narracja. Lekka, zabawna, sprawiająca, że bohaterów lubi się z miejsca. Główny prym wiedzie tutaj Cassie i jej specyficzne spojrzenie na świat. Nie brakuje też naszego wampira i jego licznych, czasem obłędnie uroczych rozterek. Na deser czytelnik dostaje wgląd w liściki, które pisuje Frederick do Cassie oraz w korespondencję wampira ze swoim równie długowiecznym przyjacielem.

Romans głównych bohaterów rozwija się dosyć powoli, a wszystko przez wampira, który po dosyć długiej drzemce musi nauczyć się funkcjonować w dwudziestym pierwszym wieku. Prowadzi to do iście fantastycznych wpadek, które umilą każdy wieczór. Do całości dochodzi wątek przeszłości Fredericka, a konkretniej jego narzeczona, której on wcale nie chce. Robi się z tego mały dom wariatów, ale w bardzo pozytywnym sensie.

Czyta się szybciutko, niemal ślizga się po kolejnych stronach; przy tym ciężko się oderwać, a zabawa jest przednia. Całość jest dosyć zwariowana, ale zdecydowanie właśnie w tym tkwi urok tej powieści. „Mój współlokator jest wampirem” to propozycja idealna po ciężkim dniu. Myślę, że nie jeden czytający to doceni. A że dziwnie się wygląda, gdy szczerzy się wesoło do książki - trudno. Postronni obserwatorzy mogą tylko zazdrościć. 😉

Więcej nowości na TaniaKsiazka.pl

Komentarze

Popularne posty